Znowu piękny słoneczny dzień (a zapowiadali całkowite zachmurzenie). Trochę pojeździłam na rowerze, trochę pochodziłam po małym kanionie, obowiązkowo trochę pojadłam. Próbowałam również wdrapać sie na piaszczysta górę, ale niestety nie dało rady. Nauczka jest taka, że w japonkach nie wchodzi się na takie góry :) szczególnie w południe. Po pierwsze klapki odmawiają współpracy, nie podążają za właścicielem i trzeba je ganiać, a po drugie piasek jest za gorący i aż parzy w stópki.
Jutro koniec lenistwa - uciekam do Sajgonu .
Jak to "uciekasz"? No żeby tak od razu porzucać te obłędne krajobrazy i przenosić się do miasta celem doświadczenia nomen omen aglomeracyjnego sajgonu? Zupełnie bez sensu, zupełnie ;-))
OdpowiedzUsuńKilka pytań mi się nasunęło... :-)
Co to za miski o średnicy człowieka?
No i jak to zwierzątko tam wlazło? TYŁEM???!!!