13 grudnia 2011

Hoi An

Piękne miasteczko. Po tegorocznych powodziach, jeszcze w ubiegłym miesiącu, domy nad rzeką były zalane do metra wysokości. Nie była to pierwsza i pewnie nie ostatnia powódź w tym miejscu. Stara cześć miasta jest bardzo zniszczona, ale mimo wszystko urocza.
Rownież dzisja pogoda dopisała  i mogłam spokojnie pospacerować po spokojnych uliczkach. Zaliczone zostały również kolejne lokalne atrakcje kulinarne ;)
Brakuje mi jednego - bawołów! ale coś wymyślę żeby je znaleść.







Kryty Most Japonski z XVII w. łączył dawne dzielnice chińską i japonską.





Deser - do wyboru ciasteczka nadziewane fasolą, kokosami lub pieczone banany - wszysko pyszne :)










Jedna ze specjalności Hoi An - białe róże = krewetka (chyba mielona) zawinięta w ciasto ryżowe. mniammmm.
W ogóle kulinarny aspekt tego wyjazdu bardzo mi się podoba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz