14 grudnia 2011

My Son

Jakiś taki leniwy dzień dzisiaj. Pomimo wczesnego wyjazdu na zwiedzanie My Son, popołunie było bardzo spokojne.
My Son lekko mnie rozczarowalo, ale może dlatego, że po Kambodżańskim Angkor, nie wiele świątyń jest w stanie człowieka zaskoczyń. W My Son X-XIV wieczne świątynie są bardzo zniszczone, przyczniły się do tego także amerykanskie naloty bomowe w 1969 r., które byly skuteczniejsze niż czas.

My Son





 Taka mała stocznia ;)

 Trochę propagandy nigdy nie zaszkodzi, chociaż sami Witnamczycy śmieją się z tego.





 

6 komentarzy:

  1. Będę megasubiektywna: pierwsza fota w mojej percepcji emocjonalnej wymiata, tym bardziej, że jakieś naleciałości genetyczne Akity-Inu zauważam... no piękny zwierz, w jakże władczej postawie. Łapencje założył niczym Yukonik :-D
    Cudnie popatrzeć jak tchnęłaś życie w bloga, za sprawą zdjęć na których to życie widać. Bravissimo My Dear! :-))) We want more!
    PS. tęsknisz już choć trochę za polskim landem? ;-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przesadzaj z tym życiem ;) Troszkę nawet tęsknie, wydaje mi się, że jestem już długo poza domem, a to zaledwie kilka dni.

    OdpowiedzUsuń
  3. zdjęcia rewelacja! w końcu coś się dzieje na blogu
    dla mnie to duża niespodzianka gdzie Cię "wiatr poniósł" jakieś pragnienie duszy sie wyrywa
    BUZIAKI
    BB RUDA ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne, ciekawe i egzotyczne dla mieszczuchów i takich co wakacje i urlopy spędzaja u rodziny na dzialce. Może i mnie kiedyś poniesie gdzieś w świat?

    OdpowiedzUsuń
  5. BB - to ja nie mówiłam gdzie jadę?? To miałaś niespodziankę ;) buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. niespodzianka niesamowita. Wschod bliższy lub dalszy drzemie po cichu w marzeniach wielu z nas a tylko nieliczni podnoszą pupe z fotela zeby zobaczyć jak marzenie wygląda z bliska ;)
    BB ;*

    OdpowiedzUsuń