Szkoda, że słońce nie dopisało, ale najwyraźniej nie można mieć wszystkiego na raz.
A jak miało się śnieg, narty, najukochańszych Przyjaciół przy sobie, ich super psa – to czy można na coś narzekać? :D
Nieeee.
Bieganie było przefajne, tylko jak się tak człowiek zerwie i jest raczej bez kondycji, to skutki są dość… bolesne ;)
Na dowód udanych podbiegów i przebiegów materiał foto.
Z Yukonikiem było dużo lżej i duuużo szybciej, co dało również większe zmęczenie. Ktoś spotkany na trasie stwierdził, że taka pomoc to doping ;) może? ale jaki piękny :)
Czasami myślałyśmy w którą stronę podążyć?
A czasami zdarzały się małe nieporozumienia :D
Zmęczyłyśmy się obie :)
W niedziele było nas więcej. Tym bardziej szkoda, że deszcze nie mógł poczekać do poniedziałku.
No bomba komentarze, bomba! Chichraliśmy, niczym norki :D
OdpowiedzUsuńTeraz już wiesz, że poza innymi licznymi talentami, posiadasz także dar pisania i rozbawiania. No i wiesz już także, dlaczego tak słusznie namawiałam Cię do założenia bloga :P
Zabawa na śniegu, mimo że wodnistym, była przednia! :))
Teraz albo śnieg, słońce, niewielki mróz i biegóweczki, albo, jeśli Pani Zima już nieskora do takiego wachlarza usług - to tej pani dziękujemy i wypatrujemy Pani Wiosny, a wtedy bieganie, tenis, rower i... życie jest piękne! :D